Nie ma czegoś takiego jak za dużo miłości
Jestem zwolenniczką dosyć racjonalnego podejścia do nowej roli, jaką było dla mnie macierzyństwo. Oznacza to, że stoję w rozkroku gdzieś pomiędzy rodzicielstwem bliskości, a własną intuicją. W przypadku „dobrych rad” innych nie zawracam sobie głowy, pomysłami na to jak obnosić się z moimi dziećmi. Prawda jest taka, że jako matka wiem najlepiej czego, kiedy i w jakich ilościach potrzebują moje córki. Wielokrotnie spotkałam się z krytyką innych z tego względu, że moja córka była blisko ze mną: na rękach, w chuście, czy naszym wspólnym, małżeńskim łóżku. Decyzja o tym, że dziecko będzie spało razem z nami podjęliśmy z mężem dosyć naturalnie. Zwykła proza dnia codziennego. Nocne karmienie jest o wiele łatwiejsze, kiedy dziecko śpi obok ciebie. Wystarczy przystawić malucha do piersi i po sprawie.
Po prostu intuicja
Pamiętam, że początkowo baliśmy się z mężem tego, że najzwyczajniej w świecie zrobimy naszemu maleństwu krzywdę. A co jeśli przygnieciemy ją w czasie snu? Nakryjemy kołdrą, lub po prostu nie usłyszymy jak płacze? Są to naturalne obawy wszystkich rodziców, którzy zostają rodzicami po raz pierwszy. W przypadku narodzin drugiej córki, od samego początku wiedzieliśmy, że mała będzie spała z nami. Zuza spała z nami non stop do 10 miesiąca życia. Później byłam w ciąży z Marysią i w konsekwencji postanowiłam, że to dobry czas na przeniesienie córki do łóżeczka. Wbrew ostrzeżeniom innych, nasze przeniesienie córki do własnego łóżeczka odbyło się bezboleśnie. Oczywiście córka nadal nad ranem dosypia z nami, ale tak naprawdę traktujemy to jako bardzo miły akcent i okazanie sobie wzajemnej bliskości.
Łatwo, szybko i bezboleśnie
Od narodzin Marysia, śpi z nami i jest to po prostu idealne rozwiązanie. Nocne karmienie, to wygoda. Gdy mała potrzebuje przytulenia wystarczy, że pogłaszczę ją po głowie i dalej spokojnie zasypia. Od dwóch lat jestem matką i nie wiem co to nie przespana noc… Być może jestem szczęściarą, ale w sytuacjach kryzysowych zawsze stosowałam i stosuję najprostsze rozwiązania. Gdy dziecko nie może zasnąć lub się budzi, kładę je po prostu z nami i tym sposobem wszyscy jesteśmy wyspani. Światowa Organizacja Zdrowia rekomenduje wspólne spanie z dzieckiem, jako czynnik zmniejszający ryzyku śmierci łóżeczkowej (tutaj ważna uwaga: o ile żadne z rodziców nie choruje, nie spożywało alkoholu lub innych środków odurzających). Udowodniono , że niemowlę które śpi z mamą jest spokojniejsze i łatwiej rozładowuje napięcie. Jako mama uważa, że nie ma nic słodszego i bardziej przyjemnego niż zasypianie z własnymi dziećmi, które są cieplutkie, pachnące i po prostu bezgranicznie nas kochają.
A co z seksem?
Wiele osób boi się, że wspólne spanie z dzieckiem psuję relację z partnerem. W moim odczuciu jest to bujda na resorach. Mój mąż mówi, że trzeba korzystać póki dzieci są małe i spragnione naszej bliskości. Zgadzam się z nim i kultywujemy, wspólne rodzinne spanie. Obecnie śpi z nami dziesięciomiesięczna Mańka. Do niedawna obok naszego łóżka stało łóżeczko dwuletniej Zuzy. Dzięki temu mamy możliwość natychmiastowego reagowania na potrzeby naszych dzieci i nie wiemy co to nieprzespane noce. Uważam, że nie ma sensu się bać wspólnego spania z dzieckiem, nie można przecież przedawkować czegoś takiego jak miłość, poczucie bliskości i kontakt z własnym dzieckiem. A wy jakie macie doświadczenie we wspólnym spaniu? Jesteście na tak, czy nie?
*********************
„Dodatni wpływ na dziecko jest ważniejszy niż nauczenie abecadła”.
-
– Lucy Maud Montgomery, Ania z Avonlea
U mnie współspanie wynikło z decyzji o karmieniu piersią, a potem o długim karmieniu piersią (2 lata i prawie 4 miesiące jedziemy na kp). Dzieci karmione piersią nieraz częściej się budzą niż te na butli, a ja szanuję swój sen, więc naturalnym było zabranie Malucha do nas i podawanie mu piersi przez sen.
Jeżeli mogę przyspamować linkiem, to nawet popełniłam wpis na ten temat (zrozumiem, jeśli usuniesz)
http://wyrodna.com/to-w-glowie-sie-nie-miesci-rzecz-o-wspolspaniu/
Taki spamik jak najbardziej jest okej 🙂 Chętnie poznam bliżej twój punkt widzenia 🙂
Śpię z dzieckiem z powodu intuicji i warunków w domu. Tzn, prawie śpię bo mam łóżeczko otwarte przylegające do mojego. Na osobne nie byłoby miejsca. Synek ma swą przestrzeń do spania ale to tak jakby spał obok mnie. W sumie było to wygodne na karmienie. Jednocześnie miał on otwartą przestrzeń bez ryzyka, że wypadnie. Gdy był mniejszy nie mógłby spać w tym samym łóżku co my z obawy że coś mogłoby się mu stać. Teraz gdy jest większy podczas mego pobytu w Polsce śpi ze mną. Na wielkim szerokim materacu jest miejsce dla nas obojga lub trojga. Mamy zamknięte łóżeczko po bratankach, ale szczebelki by przeszkadzały bo przy takiej ruchliwości się w nie wkręci i będę musiała co chwila podnosić mu smoczek z podłogi. A jak je zakryję tą miękką obudową to będzie jak w dołku nie oglądając nic dookoła. Na materacu z nami ma przestrzeń, może podczas snu przewalać się z boku na bok i ćeiczyć próby stania na czworakach.
I to właśnie życie weryfikuje nasze początkowe założenia. U nas szczebelki, obicia z materiału zdały egzaminu. Albo była pokusa zabawy, albo właśnie patrzenie na nas z wyrzutem, że nic nie widać. Łożeczko z siatką z Ikei, akie coś ala turystyczne daje u nas radę. Może nie za piękne, ale bardzo wygodne 😛
Łóżeczka z siatką – drugie jakie mamy to aż nadużywam w ciągu dnia. To miejsce zabaw małego i oglądania bajek kiedy np muszę zrobić śniadanie czy makijaż. Czasami sobie w nim śpi i ma wygodnie. szczebelki w sumie mają bardzo dobrą widoczność i fajnie, że się Ci sprawdzają, siatka niby bezpieczniejsza ale to trochę dziwne oglądać świat przez siatkę. Choć niedługo i tak będzie stał opierając się o balustradę, czyli z lepszym polem widzenia.
Na początku spała u siebie. Potem zaczął się okres „jak odkładasz, to się budzę”, który trwa do dziś i tym sposobem zaczęła spać z nami… W łóżeczku śpi w dzień, a nocą tylko do pierwszej przekąski 🙂 Ta wygoda jest niezrównana 🙂
To prawda wygoda <3 Moja pierwsza córa to NHB więc innej opcji nie było 🙂
Ja spałam „Z” z powodu potrzeby bliskości malucha i z wygody 😉 Karmiłam piersią na wpół śpiąco i najczęściej zasypiałam razem z synkiem nie zdążając z odłożeniem go do łóżeczka (a miałam od początku takie ambitne plany 😉 Pozdrawiam 🙂
A te nasze plany 😀 życie i dzieci je weryfikuje i w sumie bardzo dobrze 😛
fajnie, że podjęłaś temat, dużo mam ma dylemat, spać, nie spać? 🙂
Kwestia indywidualna, zależnie od dziecka, wygody i mamy 🙂
Mój roczny już maluch też nadal śpi z nami, karmię w nocy i przyznaję że jest to bardzo wygodne. Niestety u nas dużym problemem jest usypianie. Dziecko nie potrafi zasnąć bez mamy i bez cycusia. Zdradź proszę jak nauczyłaś starsze dziecko w końcu spać w łóżeczku bo ja nie mam żadnego pomysłu
Myślę, że pierwszy kok to odstawienie od piersi. Wtedy podajesz butlę w łożku i dziecko zasypia 🙂 Tak wyglądało to u nas 🙂
Zawsze będę to powtarzała, że nie ma co oceniać i porównywać się do innych. Każda rodzina ma swój system 🙂 A drażnią mnie tylko pseudporady, że nie można dziecka tulić, spać, bo się je rozpieści ;/
Jednak mnie się wydaje, że można przesadzić z miłością… Choć akurat to nie stoi w sprzeczności z Twoim artykułem, bo ja tu bardziej mam na myśli starsze dzieci czy wręcz dorosłe. Niektóre mamy używają dokładnie tych samych argumentów („miłości nigdy za wiele”) w odniesieniu do starszych dzieci, które nadal traktują jak przedszkolaki. To w sumie trochę inny temat, bo Ty piszesz o małych dzieciach, ale jakoś tak mi się nasunęło.
[…] Sen – niezbędny element regeneracji. Nic, ani nikt nie zastąpi nam snu. Nazywany witaminą młodości, oraz wiecznosci. Pozwala oddetchnąć od codziennych zmagań. Wyzwala nasze lęki i pragnienia. Jest bardzo ważny i bardzo często znajduje się na szarym końcu rzeczy, o które dbasz każdego dnia. […]
[…] Przeczytaj artykuł Anny: Spanie z dzieckiem – tak, czy nie? […]