Szpinak kojarzy się tylko dobrze sympatykom przygód bajkowego Popeya, który swoją moc zawdzięczał spożywaniu tej magicznej roślinie. Zielony król warzyw charakteryzuje się bogactwem witamin i minerałów, wspomagających dietę każdego z nas. Niestety, ale negatywne doświadczenia starszego pokolenia, które pamięta PRL kojarzy szpinak głównie jako bezsmakową papkę, chlapniętą chochlą na talerz w stołówce szkolnej lub pracowniczej. Szpinakowy horror już dawno się skończył. Era zielonej siurpryzy powodującej płacz i krzyk wśród tłumu ludzi została skutecznie zażegnana. Dzisiejsza moda na eco i zielone wyprowadziła szpinak na kuchenne salony zapowiadając rewolucję na naszych talerzach.
W eksperymentach kulinarnych dziś Nieidealnaanna prezentuje przepis na Zielone penne inspirowane kuchnia włoską. Danie jest jak zwykle łatwe i szybkie do wykonania, zdrowe, smaczne i co najważniejsze dosyć ekonomiczne.
Potrzebne produkty:
– opakowanie szpinaku (może być rozdrobniony lub w brykiecie)
– paczka ulubionego makaronu penne (inaczej rurki)
– ser feta (lub jego zamiennik, który jest mniej kaloryczny)
– pierś z kurczaka (przyprawiona wedle upodobań)
– olej lub oliwa (najlepiej z oliwek)
– czosnek (preferuje granulowany)
– papryka słodka
– chilli
– pieprz mielony
– sól morska
– bazylia (świeża lub suszona)
Cały posiłek zajmuje nie więcej niż 20 minut. Porcja wystarcza dla 4-6 osób (opcjonalnie na kilka obiadów dla pary). Do przyrządzenia szpinakowego makaronu nie są potrzebne specjalne umiejętności kucharskie. Większość składników można dostać w sklepie osiedlowym, a już na pewno w hipermarketach. Jeżeli zależy nam na iście włoskim klimacie powinniśmy zaopatrzyć się w świeże warzywa, ser feta z najwyższej półki, a jako dodatek podać czerwone wino i espresso po posiłku na lepsze trawienie. W dzisiejszym przepisie wykorzystałam tańsze i mniej kaloryczne zamienniki, mimo to danie jest aromatyczne i pyszne!
Krok po kroku jak wyczarować zielone penne:
1. Na początek wyjmujemy wszystkie potrzebne składniki.
2. Pierś z kurczaka doprawiamy do smaku (ja dodałam przyprawy kurczak złocisty), wrzucamy na rozgrzaną patelnię z odrobiną oliwy i smażymy mięso na złocisty kolor.
3. W międzyczasie wstawiamy wodę na makaron (do wrzącego garnka wsypujemy penne, gotujemy 8 minut, żeby makaron był al-dente).
4. Po usmażeniu kurczaka zajmujemy się szpinakiem. Nie ma potrzeby rozmrażania go wcześniej. Do podsmażenia szpinaku możemy wykorzystać patelnię po kurczaku. Pamiętajmy o dolaniu porcji oliwy, by szpinak nam się nie przypalił.
5. Od czasu do czasu mieszamy szpinak, czekając aż zamrożone warzywo uzyska jednolitą konsystencję. Już na patelni doprawiamy szpinak do smaku czosnkiem, słodka papryką, chilli i na koniec pieprzem świeżo mielonym. Należy pamiętać, że smak szpinaku zależy od odpowiedniego doprawienia, w związku z czym nie należy żałować tutaj czosnku, który odpowiada za całą intensywność potrawy.
6. Kiedy szpinak nam się „przetrawi” na patelni z przyprawami dodajemy do niego fetę i „dusimy” chwilkę na małym ogniu. Osobiście nie preferuję totalnego rozpuszczenia sera na patelni, szpinak z fetą mają tylko się delikatnie połączyć, w taki sposób by tworzyły gładką masę.
7. Najwygodniej jest umieścić makaron, pierś z kurczaka i masę szpinakową w oddzielnych naczyniach.
8. Na talerzu układamy kolejno penne, szpinak, dekorujemy kawałkami kurczaka i posypujemy bazylią do smaku. Voila!
Zielone penne sprawdza się idealnie wśród miłośników mięsa i wegetarian. Kiedy na kolacji gościmy „mieszane” towarzystwo roślinożercom możemy podać makaron bez dodatku mięsa zastępując je na przykład prażonym słonecznikiem (zamiast fety możemy użyć tofu). Jest to idealna propozycja dla osób kochających pasty. Przeciwnicy szpinaku w tym wydaniu na pewno się przekonają do tej wdzięcznej rośliny. Jeśli chcesz zaskoczyć rodzinę lub znajomych znajomością włoskiej kuchni zastąp pierś z kurczaka szynką germańską i delektujcie się razem (koniecznie w obecności czerwonego wina) smakiem słonecznej Italii. Buon appetito!
*****************
„Na szczęście nie należę do tych osobników, którzy uśmiechając się, pokazują w szparach między zębami resztki (nawet jeżeli bardzo nikłe) okropnego i niegodnego szpinaku. Nie dlatego, że staranniej myję zęby, ale dlatego, że zdecydowanie go nie jadam. Tak się składa, że szpinak – jak zresztą wszystko, co w mniejszym lub większym stopniu wiąże się z jedzeniem – ma dla mnie istotną wartość moralną i estetyczną… Jadam tylko to, co ma określoną formę, którą można pojąć intelektem. Nienawidzę szpinaku z powodu jego całkowicie amorficznego charakteru; nienawidzę go tak bardzo, że z głębokim przekonaniem i bez chwili wahania twierdzę, iż w tym artykule żywnościowym dobry, szlachetny i jadalny jest tylko piasek”
– Salvador Dalí
Chętnie wypróbuję, na kolację z ukochanym w sam raz! Kocham makarony, kurczaka i fetę 🙂 Więc jest to dla mnie idealne połączenie 🙂
Dokładnie, proste, smaczne, a nawet zdrowe danie. Dorka nowy wpis gdzie ?!! 🙂
Już jest, jak co poniedziałek! Wena mnie opuściła, czuję ostatnio niemoc twórczą. A to dlatego, że najlepiej mi się pisze o moich podróżach… Gdy mam dużo zdjęć i dużo do opowiedzenia… To jest mój motor 😉
Właśnie pędzę nadrabiać 🙂
Świetna taka etapowa recka! No i widzę ze biedra ma swój udział w przepisie 😉
A ja kiedyś miałam wstręt do zielonego który na szczęście minął. A z przepisu chętnie skorzystam 🙂
Produkty z Biedry są super, moja koleżanka robi w zaopatrzeniu i mówi, że ten dyskont ma największe wymagania odnośnie jakości…. także kupować 😀
Kupuje kupuje! Mieszkam 11 pięter nad Biedrą także regularnie korzystam 😉
Ze szpinakiem to ja mam swoją prywatną teorię jego powstawania, dla ułatwienia dodam, że w mojej wizji jest krowa na pastwisku.
Ale przepis zacny, tylko jak ja mam go zrobić, skoro u mnie są oprotestowywane wszystkie ostrzejsze przyprawy, czosnek też. Sam mam jeść czy jak? 😉
No pewnie sam, a jak 😀 Jeśli użyjesz czosnku w postaci przyprawy, jego intensywny zapach nie drażni 🙂 Czosnek robi smak szpinaku 🙂
Uwielbiam szpinak więc mnie akurat przekonywać nie trzeba ale danie przygotuje z przyjemnością. Brzmi pysznie!
Fajnie, może jakaś szpinkowa inspiracja na blogu w takim razie ?:)
Wczoraj to miałam na obiad. Serio. 😀 Uwielbiam to danie i jest ono u mnie na stole bardzo często. Z tym, że robię je z takim makaronem jaki mam pod ręką. A jak nie mam fety, dodaję po prostu śmietanę. I zgadzam się, że czosnek musi być. Papryki nigdy nie dodawałam, wypróbuję.To jest pyszne. 😀
Pycha potwierdzam, ale my zgrane 😀 Ha ha 🙂
Ja nie jem tego brykietu bo dla mnie mrożony szpinak jest ble, właśnie kojarzy mi się z tym niejadalnym czymś z dzieciństwa;/ za to ciągle wcinam ten świeży, a to w sałatkach, a to właśnie w sosach do makaronu 🙂 Do szpinaku fajnie też pasuje ser pleśniowy czy jakiś camembert.:)
Tofu zamiast fety czy ja wiem, tofu jest bez smaku i zastępowanie nim serów u mnie nie wypala, ale spoko, wegetarianie jedzą fetę, tylko weganie grymaszą, może jakieś mielone orzechy bym dała z płatkami drożdżowymi albo coś takiego 🙂
A wesz co mrożony szpinak nawet ten w brykiecie jest pycha, jeśli dodasz czosnku. Naprawdę czosnek i masło robią cały smak! Potwierdzam, że camembert pasuje – jak dla mnie prawie do wszystkie, a nawet na sucho 🙂 Co do wegan i wegetarian – mam kilku znajomych i od nich te modyfikacje, ale na pewno masz rację. Sama wielką fanką tofu nie jestem 🙂 Wolę ser choćby koryciński 🙂
[…] Zielone penne […]