Moda to moja wielka pasja, najczęściej jednak wolę ją praktykować niż się rozpisywać na jej temat. Aspiracji do bycia szafarką nigdy nie miałam i właściwie nie lubię kopiowania witryn sklepowych sieciówek, ale dziś nie o tym. Chciałam się wam przyznać o mojej malutkiej słabości, no może jednak nie takiej malutkiej jak to określił mój maż… Chodzi o mojego bzika na punkcie butów. Kocham buty, kocham buty, kocham buty. Mogłabym tak mówić w kółko.
Sama nie wiem kiedy to się zaczęło, jednak już jak mała dziewczynka uwielbiałam zakładać mamy szpilki, w których się topiłam i chodziłam jak kaczka… To ile obcasów zniszczyłam mamie przez te moje pokazy mody. Nie zliczę tego tak samo jak nie zliczę ilości par butów, które mam obecnie pochowane gdzie się da. Oczywiście moja obuwnicza mania trwała cały czas, jednak teraz ze względów na ograniczone możliwości przechowywania muszę się hamować i panować nad kolejnymi zakupami. Mąż dopiero przy naszej drugiej przeprowadzce zdał sobie sprawę, ile tego dobrodziejstwa posiadam…
Gdyby zła wróżka pewnego dnia zjawiła się i rzuciła na mnie klątwę polegającą na tym, że w swojej kolekcji obuwia mogę zatrzymać tylko pięć par butów… Najpewniej byłby to dla mnie koniec świata. Ale tak na poważnie to dziś przedstawiam Wam moją absolutną top piątkę butów, które powinny się znaleźć w kolekcji każdej damy. Wybór był trudny, ale to moim zdaniem buty uniwersalne, nadające się do większości okazji, którym musimy sprostać.
Klasyczne czarne szpilki
Klasyczne czarne szpilki, które koniecznie muszą być wygodne, solidnie wykonane i najlepiej drogie posłużą nam na lata. Model oczywiście powinien być zabudowany, dobrany do naszej sylwetki. Nosek najlepiej zaokrąglany lub w szpic jednak bez przesadnego wydłużenia. Obcas, uwaga solidny (nie cienki), wysokość nie powinna przekraczać 7cm. Skąd te restrykcyjne ograniczenia? Takie buty to inwestycja na lata. Jeśli sprawisz sobie porządne, skórzane, czarne szpilki to wszystkie imprezy tzw. galowe masz z głowy. Docenisz ich wygodę latając z rozmowy na rozmowę w sprawie pracy. Na spotkaniach biznesowych zadasz szyku stawiając na klasykę. Na rodzinnych okolicznościach zapunktujesz u ciotek i babek, a twoje stopy po ciężkim dniu będą ci wdzięczne za to, że nie przegięłaś z wysokością obcasa. Mniej znaczy więcej – zasada, którą powinnaś sobie powtarzać jak mantrę od teraz – zawsze.
Balerinki lub mokasyny
Obuwie z zakresu tzw. wygodnego i funkcjonalnego. Para porządnych balerinek lub mokasynów w bezpiecznym stonowanym odcieniu: beżu, szarości, granatu lub czerni to coś co niejednokrotnie uratuje ci życie. Argumenty za? W tych butach będziesz zawsze wyglądać w porządku. Pasują do oficjalnego kostiumu w biurze. Sprawdzą się na weekendowym wypadzie za miasto, u teściowej na działce, czy kawie z przyjaciółką. Ich zalety to przede wszystkim wygoda, fakt iż zajmują mało miejsca (możesz je trzymać awaryjnie w torebce na potrzebę odpoczynku po dniu na obcasach), pasują absolutnie do wszystkiego. Bez względu czy chcesz wyglądać schludnie i profesjonalnie w pracy, czy też zamarzył ci się beztroski wakacyjny look, te buty sprawdzą się w każdych okolicznościach.
Szałowe botki
Każda z nas czasem potrzebuje dodać sobie animuszu. Szałowe botki, ekstrawaganckie koturny, lub ekscentryczna podeszwa? Wariantów jest wiele. Moim zdaniem prawdziwa kobieta powinna mieć jedną parę (nawet jeśli była niebotycznie droga) butów, w których czuje się absolutnie jak gwiazda. Jeżeli na co dzień stawiasz na klasyczne, kobiece stylizacje pewnie chętnie wybierzesz szałowe botki, które wyrazistym kolorem (a może niebagatelnym obcasem) przyciągną spojrzenia innych? Orędowniczki minimalizmu i ekologii chętniej sięgną po coś na koturnie. Tutaj idealnie sprawdzą się creepersy, które łączą w sobie awangardę z elegancją lub nonszalancję z nutką wariactwa. Panie, które na co dzień stawiają na wygodę i komfort pokochają koturny. Nic tak nie poprawia naszego samopoczucia, jak seksowne odbicie w lustrze, wysmuklone kilkoma dodatkowymi centymetrami z koturny…Wygodne Trampki
Trampki są butami totalnie ponadczasowymi. Ja stawiam na legendarne Conversy w iście czerwonym kolorze. Kto raz założy trampki nie ma ochoty ich zmieniać na nic innego. Dlaczego? To proste są to buty wygodne, stylowe i niepowtarzalne. Nadają się świetnie na wiele okazji (nawet do pracy, o ile w twojej firmie w piątki obowiązuje weekendowy luz). Nawet dorosłe kobiety w trampkach zyskują dziewczęco uroku i umyka im lat (oczywiście pod warunkiem, że całe zestawienie jest przemyślane i pasuje do siebie). Kocham zestawienia klasyczne (ciemne dżinsy, marynarka i biały t-shirt) plus trampki. Noszę trampki i długie i krótkie. Do leginsów ze skóry, nadają się świetnie na imprezy i wyjścia do clubów. Do szortów sprawdzają się idealnie na urlopie. Do sukienki, spodni, do wszystkiego na co dzień jeśli chcesz swojemu wizerunkowi nadać nieco mniej oficjalny wyraz.
Emu
Na koniec buty, które mają tyle samo zwolenników, co przeciwników. Osławione dobrą i złą sławą Emu. Dobrze wiem, że mężczyźni się często z nich śmieją, ale prawda jest taka że te buty pasują prawie do każdego zestawienia, są bardzo ciepłe i praktyczne gdy pogoda za oknem nie pewna. Fundując sobie oryginalne Emu inwestujesz na lata i możesz w nich śmigać również w lato… Buty są bardzo uniwersalne i wyglądają stylowo. Oczywiście nie mówię o skrajnych przypadkach wykoślawień, rozpruć czy brudu… Ale to już inna para kaloszy.
Gdyby na świecie panowała klątwa, w której musiałabym ograniczyć się tylko do 5 par butów, powyższe modele gościły by na stałe w mojej garderobie. Na szczęście nie jestem księżniczką Disneya i mogę oddawać się swojemu obuwniczemu szaleństwu na większą skalę. Buty są dobre na wszystko. Nie wiem czy macie tak jak ja, ale kieruje się często zasadą: pokaż mi swoje buty, a powiem ci jakim człowiekiem jesteś. Także, higiena obuwia, jego odpowiedni rozmiar i dobór do okoliczności to gwarancja sukcesu. W końcu jak nas widzą, tak nas piszą?
********
Nie wiem, kto wymyślił szpilki,
ale wszystkie kobiety zawdzięczają mu sporo.
– Marilyn Monroe
Kocham buty i torebki ❤ mogę kupować ciągle nowe 🙂
Najbardziej lubię niewysokie botki, szpilki na dość masywnych obcasach ❤
Też kocham i lubię szalone kolory <3
Dobrze jakiegoś świra mieć – u mnie są to perfumy, jakoś mi wcale ich nie ubywa, a wręcz przeciwnie :DDD A co do butów, to najlepiej się czuję w workerach i sztybletach.
To miłość najparwdziwsza 🙂 Lubię i workery i sztyblety, mam chyba kazdy rodzaj butów w domu 😀
W balerinach czuję się zawsze jakieś 5 kg na plusie;)
Niby tak, ale są tak cudnie wygodne!
Chodzę i w szpilkach i w balerinach. A uwielbiam adidasy.
Konkretny model ?:)
W wielu modelach 🙂
Air maxy mi się marzą… 🙂
Nie powiem. Ładne 🙂
A różnica polega na tym, że facetowi w krytycznym momencie wystarczą trampki 😀
A to fajne 🙂
Faceci..zawsze mają łatwiej 😛
Tylko nie z kobietami 😛
A to akurat prawda:)
Ten argument utwierdza mnie ze mam meski mózg 😛
Haha
Hmmm, tak sobie myślę, czy dla mnie tylko 5 par butów byłoby tragedią i dochodzę do wniosku, że jednak nie 😀
Latem i wiosną najczęściej chodzę w balerinach, sandałach i trampkach, natomiast jesienią i zimą w płaskich botkach do połowy łydki i kozakach. No i tym sposobem zmieściłam się w pięciu parach 😀 Aaa, wróć – jeszcze szpilki się od czasu do czasu przydają, choć ostatnio założyłam je na 5 min na studiówce 😀
Za to gdyby ktoś kazał mi się ograniczyć do 5 cienkopisów byłabym niepocieszona!
Każdy ma swoje obsesje… wow podziwiam, za sztukę minimalizmu w butowym szaleństwie 🙂
To tu się róznimy- ja mam te same buty od kilku lat i chodze tylko w sportowych.
A emu są dla mnie brzydkie i dziewczyny wyglądają w nich komicznie imo 😛
Rozumiem, ja lubię bo sa wygodne i do dresu w sam raz 😀
Aczkolwiek nie powiem-te Twoje różowe są zajebiste! 🙂
Hi hi 😀 Róż no cóz nie mogę się mu oprzeć 🙂
Moje ukochane naje są oczojebno różowe btw 😉
A jednak 😀
Natury nie oszukasz 😉
Ja nie mam 5 par butów a 3. Slip onki, czarne zamszowe szpilki i zimowe, wiązane na podwyższeniu i powiem Ci więcej nie potrzebuje, ale gdybym miała gdzie trzymać kupiłabym trampki za kostkę w każdym możliwym zestawieniu kolorystycznym 😀 Bo trampki kocham 😀
Co do butów Emu to, nie dam się przekonać dla mnie są one paskudne i pasują co najwyżej do rozciągniętego dresu po domu…
Ps. Coraz częściej tu u Ciebie bywam i przyznaje, że ustawienie Twojego bloga trochę męczy moje oczy 🙁
Co do Emu rozumiem, nie jestem zaskoczona.
A ustawienia w jakim sensie męczą?
Układ strony i fakt, że blog jest strasznie minimalistyczny, rzekłabym nawet że niedopracowany.
Bycie NieidealnąAnną zobowiązuje… niedopracowana szata graficzna to element mojej skrupulatnie przemyślanej strategii marketingowej … 😉
Masz rację!:)
Cieszę się 🙂
skąd są te czarne szpilki? właśnie takich szukam! 🙂
Czas na buty 🙂
Nie wiem jak nauczyć się chodzić w szpilkach jak dookoła same chodniki z kostki ! 🙂
Coś w tym jest, ale jak się zacznie za nastolatki to jakoś idzie 😛
No nie wiem, czy emu pasują do każdego zestawienia, trochę przesadne stwierdzenie 😉 Mnie na przykład nie pasują w zasadzie do niczego. Trudno mi sobie wyobrazić jakąś sukienkę czy spódnicę, z którą by to dobrze wyglądało…
Wiesz podobno ten model butów dzieli ludzi – szanuję twoją opinie i rozumiem, że najbardziej klasyczny i estetyczny widok w tradycyjnym rozumieniu to nie jest, jednak w obecnych czasach to taki but, który dodaje luzu każdej stylizacji 🙂
Rozumiem ideę luzu, ale mnie naprawdę do niczego by to nie pasowało 😉
Mam wielkie obawy, czy udałoby mi się sprawnie funkcjonować tylko z pięcioma parami butów. 😉
Wiadomo, butów mam o wiele więcej 😀
Oprócz emu wszytsko się zgadza. U mnie w zimie obowiązkowe długie kozaki na obcasie 🙂
Też cały sezon w kozakach przechodziłam, prócz spacerów z dziećmi – śniegowce okazały się niezastąpione 😉
Jeej, nie wytrzymałabym z 5 parami 😀 pewnie, że z praktycznego punktu widzenia to ma sens, ale brakowałoby mi różnorodności. No i nie wyobrażam sobie szafy bez zimowych kozaków bardziej eleganckich niż emu. Ale świetnie się czytało post, ubawiłam się już przy tytule! 🙂
uwielbiam kupować buty! bo jak to kiedyś powiedział, nie ważne ile będę ważyć, buty zawsze będą pasować:P
Mnie tam 5 par nie wystarczy 😀 a też nie mam jakoś dużo butów 🙂 Lubię wszystkie które wymieniłaś łącznie z Emu 🙂 bo są cieplutkie i wygodne i szybko można założyć jak trzeba biec po dzieci do szkoły :). Jedynie mokasyny kojarzą mi się ze starszą panią 😀 ;).
No niby wystarczą… Ale tak naprawdę to nie! 😀
No jasne! 🙂 butom nigdy dość 😀
Mój mąż nie znosi emu 😛 Serio, kupiłam kiedyś jedne – kazał mi ich nie nosić w swoim towarzystwie bo to obciach 😛
Ha ha a to nic dziwnego 🙂 powszechnie znana męska opinia. Mój mąż mówi do mnie wtedy: Kochanie co ci się stało w stopy?:D
Oooooo nie, 5 par? Zdecydowanie za mało! 😀 Ja niestety mam już tyle par butów, że ciężko mi je zliczyć… Ale kocham buty, różnego rodzaju. Najulubieńsze to te najwygodniejsze – adidasy. 😉
Od kiedy jestem mamą również śmigam w adidasach lub trampkach. Butów nigdy dość 🙂
5 par? Nie no czasem trzeba zaszalec butowym kolorem chociażby 🙂 ze wszystkim sie zgadzam tylko bytom emu mowie nie 🙂
Spoko, rozumiem to 🙂 Emu to coś co się kocha za wygode albo nie akceptuje 🙂
Świetne 🙂 Fajne porównanie z księżniczką 🙂