WSZYSTKIE MOJE MATKI

26 maja od 10 lat smakuje dla mnie inaczej. Głównie dlatego, że od tylu lat obchodzę go jako pełnoprawna mama. To dziesiąty raz, kiedy jestem mamą Zuzi, i dziewiąty – kiedy jestem mamą Marysi. To również trzynasty rok z rzędu, gdy przeżywam ten wyjątkowy dzień ze świadomością, że mojej mamy już z nami nie ma.

Dawniej, gdy ten blog nazywał się jeszcze „Nieidealnaanna”, pamiętam, że co roku pisałam ckliwy tekst o tym, jak bardzo za nią tęsknię, jak trudno pogodzić się z jej nagłym odejściem. Co się we mnie zmieniło przez te wszystkie lata? I czy mam prawo tak mocno otwierać się przed Wami tutaj – w innej już wirtualnej rzeczywistości?

Śmierć nie zawsze jest końcem

Utrata bliskiej osoby nie musi oznaczać końca. W moim przypadku odejście mamy było początkiem – startem całkiem samodzielnego i dorosłego życia, z poczuciem, że teraz naprawdę muszę liczyć wyłącznie na siebie.

Właściwie od wielu lat radziłam sobie sama – brakowało mi wsparcia i opieki ze strony rodziców. Niestety, ich choroba alkoholowa wiele komplikowała – nie tylko w ich życiu, ale też w moim. Tym razem jednak nie chcę się zatrzymywać nad tym wątkiem, bo mam poczucie innej perspektywy. Nie patrzę już z żalem czy współczuciem – ani wobec nich, ani siebie.

To spojrzenie wyrosło z wieloletniej pracy terapeutycznej. Uważam, że moi rodzice dali mi tyle, ile mogli. Nie umniejszam krzywdom, które wynikły z ich deficytów i wyborów, ale nie rozdrapuję ich już na drobne – to mam już za sobą.

Inny wymiar macierzyństwa

Dziś chciałabym napisać coś naprawdę pozytywnego – prosto z serca, z poczucia wdzięczności. Do wszystkich „moich matek” – kobiet, które przez te wszystkie lata matkowały mi, troszczyły się, wspierały i opiekowały, choć wcale nie musiały.

Ten felieton to także docenienie mojej własnej pracy nad matkowaniem „małej sobie” i opieką nad dorosłą już Anią. To również wyraz dumy i uznania dla moich starań jako mamy wobec moich córek.

Brzmi dziwnie? Być może dla niektórych tak, ale dla mnie to dobra, głęboka myśl: wszystkie moje matki wspierają mnie codziennie. A ja – wspieram siebie. I to jest naprawdę piękne i budujące.

A na imię jej było…

Duchowa siostra. Przyjaciółka. Szefowa. Koleżanka. Mentorka. Pani z warzywniaka. Seniorka. Malarka. Dyrektorka. Fryzjerka.

Kawałek po kawałku, mozaika po mozaice, układam i odtwarzam obraz idealnej matki – tej, za którą tęskniłam całe życie. Matki czułej, obecnej, mądrej, trzeźwej, zadbanej, uśmiechniętej, inteligentnej, inspirującej, odnoszącej sukcesy, roześmianej, swobodnej, sensualnej, silnej, wrażliwej, stanowczej, godnej, dostępnej, słuchającej, widzącej, przyjmującej, akceptującej i bliskiej.

Dziś już wiem, że można było tęsknić i cierpieć za czymś, czego się nigdy nie miało. Za czymś, co nie istniało, ale głowa i dusza potrafiły to sobie wyobrazić.

Starannie i cierpliwie – jak mała dziewczynka, która po raz pierwszy zanurza delikatne paluszki w wilgotnym piasku na plaży – szukam ziarenko po ziarenku cech mojej wymarzonej, wymyślonej matki. Szukam ich w relacjach z sobą samą i z kobietami, które otulają mnie codziennie czułym, matczynym gestem.

To ta pani z warzywniaka, która co wtorek odkłada dla mnie ulubione kiszone ogórki i zauważa, że podcięłam grzywkę. To sympatyczna staruszka w słomkowym kapeluszu, z którą codziennie wymieniam parę zdań o tym, co działo się w weekend.

To czuła przyjaciółka, która każe mi zwolnić, zaparza herbatę i co tydzień wysyła SMS-y pełne ciepła – nie zrażając się tym, że z odpowiedzią zwlekam.

To nauczycielka rysunku, która siada w pierwszym rzędzie na premierze mojej książki. To mentorka, która przed świętami pyta, czy zdążę upiec ciasto, a jeśli nie – robi to za mnie.

To pani, która co tydzień pomaga posprzątać w domu i zawsze ma czas wysłuchać. To opiekunka moich córek, która każdą wizytę zaczyna od rozmowy przy kawie.

To szefowa, która docenia, doradza, ostrzega – i akceptuje moje decyzje, nawet jeśli są ryzykowne.

To dorosła ja, która gratuluje sobie mądrych wyborów, ale też nie karci, gdy coś się nie uda.
To lekarka, która empatycznie trzyma mnie za rękę i przypomina, że każda z nas ma prawo do gorszego dnia.
To koleżanki, które stoją za mną murem i nie pozwalają, by zgasło we mnie światełko kreatywności.

To ja, która dwa razy w tygodniu chodzi na terapię, by poznawać siebie bez oceniania i samokrytyki.
To kobiety starsze o dwie, trzy dekady, które zawsze mają chwilę, by mnie przytulić, zadzwonić, rozśmieszyć albo po prostu pobyć w ciszy.
To znajome, które modlą się w mojej intencji i wysyłają mi ocean dobra.

To menadżerki, dyrektorki, kobiety sukcesu, które dmuchają mi w skrzydła i zachęcają do rozwoju.

Jej już nie ma, ale są ONE!

Wszystkie moje matki, które każdego dnia pomagają mi zapełniać braki i napełniać zasoby.

Od dłuższego czasu je dostrzegam – choć nie łączą nas więzy krwi, choć nie mamy wspólnych przodków ani DNA, łączy nas coś więcej: autentyczna więź.

Jedne dbają o moje zdrowie i samopoczucie. Inne – odciążają w codzienności, gotują, pomagają.
Są też takie, których jedno zdanie brzmi mi w głowie i sercu długo po tym, jak je wypowiedzą.

Jestem otoczona niesamowitą ilością większych i mniejszych matczynych gestów – przejawów bezwarunkowej miłości.
Wszystkie moje matki: są, wspierają, doradzają, kibicują, nie umniejszają, popełniają błędy i dają mi przestrzeń, by być sobą.

I dziś, w Dniu Matki – dziękuję Wam i sobie. Za to, że jako dorosła Ania mogę zaopiekować się małą Anią i tą dorosłą wersją siebie – w poczuciu dostatku, miłości i wdzięczności, które towarzyszą mi każdego dnia.

Subskrybuj
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Opinie w linii
Zobacz wszystkie komentarze
Koszyk
0
Chętnie poznam Twoje przemyślenia, skomentuj.x
Przegląd prywatności

Korzystam z plików cookies, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o plikach cookies są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.

Ciasteczka stron trzecich

Korzystam z Google Analytics do gromadzenia anonimowych informacji, tj. liczba odwiedzających i najpopularniejsze podstrony witryny.

Włączenie tego pliku cookies pomaga ulepszyć stronę internetową.